Hej!
Oj ni ma zimy, ni ma... Z mojego punktu widzenia to bardzo przykre. Jestem zdecydowaną miłośniczką pogody w okolicach -5 C, gdy biały puch sfruwa łagodnie na ziemię, pod kozakami skrzypi śnieg, białe czapy śniegowe pokrywają drzewa i krzewy, zabielone przestrzenie sprawiają wrażenie odświętnej czystości przykrywając mniej estetyczne aspekty ulic i chodników... Rozmarzyłam się. Tymczasem nie zrobiłam ani jednej sesji plenerowej na śniegu tej pseudozimy!
Dlatego namiastkę zimy zrobiłam sobie z pluszowego dywanu, który kiedyś wcielił się w rolę obłoczka. Minimalistyczna sesja powstała w ułamkach sekund. Postawiłam na prostotę i oszczędność czasu. Ale mam jeszcze w planach sfocenie Pani Zimy-bo inspirują mnie Wasze blogi. Coś tam podejrzałam i pewnie "ściągnę", coś dodam od siebie.
Wracamy jednak do dzisiejszego wpisu. Okazuje się, że NEYSA jest moją jedyną Neysą (kiedyś było ich wiele w Selinkowie, ale mimo iż buziak przyjemny, chyba szybko mi się opatrują). Imię przywłaszczyła po którejś swojej poprzedniczce o tym samym moldzie. Ta jest fajna , bo ruda i kędzierzawa (nieczesana), oczyska ma duże, co lubię, i jasną karnację. Zapraszam na zdjęcia.
Do ZAKĄTKA zapraszam na ...śnieg :))))). Warto suwaczkiem przejechać sobie to tu, to tam, bo 3 godziny to jednak przesada... :)
Selinka