Witajcie !
Zabrałam dziś MAXINE (barbie fashion fever jakąś tam) na łąkę o zachodzie słońca. Nazrywała kwiatów koniczyny.
Było już późno, ale jeszcze próbowała wyłapać ostatnie promienie słonka...
Poleżała trochę na kocyku od Inki i bezpośrednio na trawie.
Pozowała wśród zieleni i kwitnących kwiatów.
Mam do niej szczególny sentyment (a do której nie mam
???), z tego względu, że mieści się ściśle wśród lalek, które trafiły
do mnie na samym początku "choroby barbiowej". Jest pierwszą hybrydą a wtedy jeszcze nie miałam odwagi sama hybrydować
lalek. Imię nadałam jej w mgnieniu oka-spojrzałam i zaraz wiedziałam,
że to Maxine.
Pozdrawiam serdecznie,
Selinka